A numer jego czterdzieści i cztery
Podkomisarz Henryk Grundig miał dokładnie półtorej godziny na załatwienie tej sprawy. Dlatego nie bacząc na wzrok otaczających go ludzi wmaszerował do galerii handlowej w pełnym mundurze galowym. Na bramkach przed obuwniczym potknął się o jakąś parę – nieźle ubrany młodzieniec rugał właśnie swoją tipsowaną dziunię. Chodziło o to, że zasponsorował kupno butów na obcasie, czarnych i z kokardką i dopiero po fakcie doń dotarło, że to są trzy zupełnie różne pary…
Po 25 latach małżeństwa Grundig nie miał złudzeń – chłopak był na straconej pozycji. To była walka, w której mężczyzna mógł jedynie polec z honorem. Zresztą dalsza część afery toczyła się już za jego plecami, gdyż podkomisarz czym prędzej ruszył do półek. Zachęcony szyldem NOWA DOSTAWA zajął się przeglądaniem kartonów z butami. Bezskutecznie…
Nie było numeru 44! W żadnym fasonie. Grundig z rezygnacją sięgnął na półkę wyżej… Tu z kolei z zaskoczeniem znalazł karton z… trzema butami. Dwa lewe, w tym jeden w pożądanym rozmiarze. Utykając na jedną nogę podążył w poszukiwaniu obsługi. Tymczasem na jego widok pracownik sklepu zrobił wielkie oczy, po czym czmychnął na zaplecze. Co ciekawe podobnie szybko zaczęli ulatniać się niektórzy klienci. Jeden wręcz porwał karton z butami, które stały opodal i pobiegł do kasy, gdzie dokonał pospiesznego zakupu. Ku przerażeniu Grundiga, sklep właśnie sprzedał JEGO dziurawe buty!
Tego było podkomisarzowi za wiele. Niczym Kapitan z Koepnick wtargnął w galowym umundurowaniu do pomieszczenia ochrony i zażądał wydania taśm z nagraniami wideo. To, co zobaczył utwierdziło go w przekonaniu, że trzeba natychmiast zadzwonić po kolegów.
I tak, dzięki pomocy grupy uderzeniowej oraz śledczych podkomisarz Henryk Grundig odebrał z rąk Prezydenta wysokie odznaczenie państwowe odziany w galowy mundur i gustowne białe tenisówki w czarne czaszeczki. Dzięki Bogu kamera objęła go tylko do połowy…