A taki się miły staruszek wydawał! Sąsiadom dzień dobry mówił. Normalnie potulny jak baranek… Za żoną zawsze w pół kroku chodził… Taki potulny, cichy pantoflarz… zbyt cichy i zbyt potulny może? No ale złego słowa byście nie powiedzieli! A tu taka wiadomość. Że morderstwo i w ogóle!!!
Sprawa się wydała, jak przyszła kontrola z ZUS-u. Ci to zawsze coś wywęszą. Jak nie trzynasta emerytura, to zasiłek jakowyś… wszystko by chcieli wiedzieć dranie jedne! Na przykład, jak to się stało, że od pół roku podpis pod kwitami rentowymi jakiś taki koślawy. I na nic się zdały tłumaczenia, że przecież Parkinson nie wyrok i tak dalej… Ponoć badania się nie zgadzały, psia ich jucha! Jakby sam fakt, że się ma raka, nie wystarczał. Trzeba jeszcze mieć właściwego!
I tak zamknęli człowieka zupełnie za niewinność! A przecież każdy chce jakoś żyć! No ale nic – na koniec i tak pewnie wypuszczą. W końcu chłop nie ocet – zupełnie niewinny. Ani słowa zresztą nie powiedział, bo i po co?