Według Wikipedii, borsuk to “oportunistyczny wszystkożerca, który łatwo przystosowuje się do zasobów pokarmowych w okolicach siedliska”. Czego Wikipedia natomiast nie mówi, to to, że jak się już wredna poczwara przystosuje, to potem trudno ją jakkolwiek odstsosować… no i z tego cała afera w Puławach się zrobiła.
Konkretnie to w Puławach Dolnych, gdzie przyroda nieźle się jeszcze nawet trzyma. Ale już niestety nie każda. Najbardziej pod górkę to mają obrazki, a konkretnie alpejskie. Na obrazki pazur zagiął pewien borsuk – konkretny osobnik, w środowisku rzeszowskich ekologów pieszczotliwie przezywany Misiem, w środowisku krakowskich ekologów zaś… noooo… różnie przezwany… na ogół wulgarnie. Misio ukochał sobie te całe obrazki najbardziej na świecie i w ten sposób jednooosobowo - jeśli można tak powiedzieć o borsuku - stał się zagrożeniem dla dwóch doktoratów i jednej habilitacji.
Rzeszowiacy bronili Misia jak niepodległości i przez lornetki obserwowali wyprawy terenowe Krakowiaków z niepokojem. Szczególnie bacznie obserwowali, czy któryś z pracowników naukowych nie jest przypadkiem szczególnie gładko ogolony. Tymczasem Krakowiacy, którzy norę Misia wykryli już zeszłego lata, właśnie realizowali misterny plan, dzięki któremu można by się Misia pozbyć, lub ewentualnie drania zneutralizować…
I prawie by się im udało, gdyby lato nie było takie gorące, a stan Wisłoka nie taki niski. A tak… Misio wszystkich wykiwał, po obrazkach zostało ino wspomnienie, a ryby na odcinku kilometra dunder świsnął…