Papuga jest naga!
Antonio Farvosa, portugalski kryminalista obdarzony wyjątkową pracowitością, ciętym humorem oraz fotograficzną pamięcią, wpadł w końcu i wylądował na sali sądowej. Sama skala nielegalnego procederu, dziesiątki tomów akt i potencjalne konsekwencje polityczne, czyniły z niego jelenia do natychmiastowego odstrzału.
Tym bardziej że Farvosa podpadł opinii publicznej działalnością na polu artystycznym i dziennikarskim, więc – gdyby rzecz dostała się do prasy – raczej nikt by po nim nie płakał. Miejscowi notable, księża, biznesmeni… wszyscy jak jeden mąż osobiście odprowadzili by go do więzienia. Tyle dobrego, że nikt by go w tej prasie nie obśmiał… no bo w końcu to była jego działka!
Jako typowy wolny strzelec na jak to się dziś mówi “crowdfunding” też nie miał szans – raczej daleko mu było do przestępczości zorganizowanej… w związku z tym zresztą musiał zgodzić się na obrońcę z urzędu. I kiedy spotkał tego nieszczęsnego adwokata, opadły mu ręce. Lepiej byłoby mu bronić się chyba samemu! Nasz bohater nie mógł mieć żadnych wątpliwości, że to Boska Ręka zmusiła go by ostatecznie zebrał, co z takim trudem zasiał…
Na szczęście kiedy na podium wszedł sędzia, Farvosa odzyskał wiarę w Boską Opatrzność – wiedział już, że na tej sali sądowej włos mu z głowy nie spadnie!