Złodziejaszek z Alfamy
Na imię miał w sumie inaczej, ale to nieważne, bo wszyscy i tak przezywali go Menino, czyli Chłopczyk. Pomieszkiwał na poddaszu domu pewnego jubilera przy Rue de Sao Miguel w samym centrum Alfamy, najstarszej i chyba najbarwniejszej dzielnicy Lizbony. Pełno tu zawsze było niebieskich ptaków, artystów, łotrów… choć niektórzy łączyli w swej osobie wiele z tych talentów.
Menino należał do tej pierwszej grupy. Rzadko można go było spotkać u siebie, za to często przesiadywał gdzieś na straganach słynnego Feira de Ladra - Targu Złodziei. Żył z tego, co dobrzy ludzie mu dali, lub co udało mu się komuś podwędzić. Ale jego popisowym numerem było wyciąganie nieświadomym klientom ich świeżo zakupionych na Targu drobiazgów i brawurowa ucieczka z łupem na oczach bezradnych właścicieli. W sumie robił to dla zabawy, choć zdarzyło mu się parę razy wymienić łup na kilka cenniejszych dla siebie artykułów.
Ale pewnego roku, tuż przed świętem Św Antoniego, Menino przeszedł samego siebie. Kiedy jego gospodarz zobaczył, co Menino przytargał pod wspólny dach, natychmiast zaalarmował stróżów porządku publicznego! Chłopak widać dobrze wykminił, że tylko stary rzemieślnik doceni jego bystre oko i szybki start. Mundurowi szybko przesłuchali złodziejaszka, ale natychmiast go wypuścili. Zamknęli za to kilku najbardziej zuchwałych rzezimieszków portugalskiej stolicy. Dranie mieli niezły plan, ale przy Menino powinni byli trzymać gęby na kłódkę. Nie zwrócili na niego uwagi - teraz mają za swoje.
Och, festyn na Świętego Antoniego nigdy jeszcze nie był tak huczny! Proboszcz na kazaniu wspomniał o Menino, a wszyscy kiwali głowami. A Dzieciątko Jezus z kościoła u stóp Zamku Św. Jerzego, wreszcie nie musiało się już martwić o swą kołyskę!