ZAGADKA LATERALNA: Dzień Naleśnika
Spośród tradycyjnych brytyjskich sportów stosunkowo najliczniejszą kategorię stanowią konkurencje pościgowo-spożywcze. W miejscowości Kempston, na przedmieściach Bedford w hrabstwie ceremonialnym Bedfordshire od mniej więcej dwudziestu lat popularność zdobywa nowa konkurencja o częściowo polskim rodowodzie. Stanowi ona połączenie tenisa (bardziej jeu de palme) z zamieszkami na tle etnicznym lub rasowym.
Zawody odbywają się tradycyjnie we wtorek przed Środą Popielcową, zaraz po wyścigu z naleśnikami. Rozgrywane są na pamiątkę pewnego wydarzenia, które miało miejsce tego właśnie dnia jeszcze w głębokich latach dziewięćdziesiątych. Wtedy to właśnie grupa polskich imigrantów wdała się w bójkę z miejscową Policją, która usiłowała zatrzymać pochodzącego z Podhala kryminalistę, odpowiedzialnego za napad z bronią w ręku na hurtownię medyczną. Akcja szybko przekształciłą się w rozróbę z podpitą zgrają przypadkowych kibiców, a także ze wszystkimi, którym spodobała się gra z biednymi Krawężnikami…
Szczególne miejsce w grze zajmuje oscypek, specjalnie sprowadzany do tego celu z Polski. Ma idealne właściwości aerodynamiczne, a poza tym ładnie pachnie. Zwycięska drużyna to ta, która nie pozwoli przejąć sera przeciwnikom, symbolizującym siły porządkowe (tradycyjnie w odblaskowych kamizelkach). Korony, których poszukiwała Policja owego sądnego dnia, zastępowane są po prostu monetami lub czymkolwiek.
Losy historycznego oscypka nie są znane. Podobno też był kontrabandą, ale zupełnie przypadkiem. Korony – jak głosi historia – odzyskano dopiero po użyciu broni gładkolufowej. W rekonstrukcji historycznej ten element pojawia się tylko, jeśli gra wymyka się spod kontroli, to jest po rozbiciu co najmniej kilkunastu szyb samochodowych…
Bo tradycja jest najważniejsza!