Problemy z lotem United Airlines numer 2537 do Nowego Jorku zaczęły się już przed odlotem w Bukareszcie. Dwójka pasażerów z bagażem dyplomatycznym została odstawiona z kwitkiem za drzwi lotniska. W owym momencie władze szczegółów nie podały, ale można się było domyślać, że rosyjski akcent jednego z nich i zdecydowana odmowa ujawnienia zawartości bagażu mogły mieć na to pewien wpływ…
Kłótnia z podejrzanymi “dyplomatami” trwała na tyle długo, że nawet załoga nie mogła wejść na pokład o czasie… a kiedy już pierwszy pilot przekroczył próg kabiny – rozszalały się alarmy pokładowe. Pół godziny trwało dochodzenie przyczyny, a kiedy wreszcie odkryto przypadkową pomyłkę walizek, było już za późno! Drugi pilot co prawda odetchnął, bo jakby mu policja przeczesała bagaż to by miał spore nieprzyjemności. Z drugiej strony trochę go wkurzał fakt, że jego cenny towar umili wieczór jakimś putinowskim siepaczom…
Prawdziwy cyrk zaczął się jednak później! Linie lotnicze chciały lot odwołać przynajmniej do czasu, kiedy załoga dojdzie do siebie… Ale na pokład zamustrowała się już cała bułgarska reprezentacja gimnastyczna lecąca na mistrzostwa świata w USA. Oczywiście o przekładaniu odlotu nie mogło być mowy – sprawa wagi państwowej. Nawet premier zainterweniował, choć jego własny samolot stał w naprawie z zupełnie innych przyczyn… Nie ma rady, trzeba było lecieć!
Stewardessy przygotowały pasażerom drinki, a w tym czasie zaczął się striptiz w rękawie. Niestety wyglądało na to, że rosyjska herbatka uziemiła pilotów na dobre… Jak zwykle jednak najprostsze rozwiązania okazały się najlepsze. Piloci chyłkiem przemknęli do kabiny i samolot rozpoczął procedurę startową. Szczęśliwie do celu dolecieli, acz trochę im było zimno, po drodze… no i atmosfera w kokpicie jakaś taka niewyraźna…