- To, że ktoś dużo pracuje nie znaczy, że jest pracoholikiem. Pracoholizm jest wtedy, kiedy człowiek całą swoją aktywność zużywa na pracę, a do tego wszystkiego to go wykańcza, przytłacza, jest wiecznie zmęczony i źle się czuje. Pracuje, ale ma tego dość - mówiła w audycji "Mnie się to podoba" psycholog Anna Kossak.
- Człowiek ma zadania do wykonania, ale dusi się, już tego nie chce. Czyli pracoholizm jest wtedy, kiedy zaczyna uwierać - tłumaczyła Kossak. - Praca ponad siły to nawyk, to często ucieczka od samotności, od prozy życia - wyjaśniała. - Rzadko mówi się o tym, że wiele osób bardzo kocha swoją rodzinę, ale wcale nie chce z nią przebywać przez większą część doby, tylko chce pracować - podkreśliła. Jednak - jak zaznaczyła - zaczyna do nas docierać to, że ucieczka w pracę "jest passe".
Istnieją opinie, że na pracoholizm są narażone osoby, które w dzieciństwie obserwowały podobne zachowania u rodziców. Zdaniem psycholog, to tylko jeden z czynników. - Człowiek dorosły jest odpowiedzialny za to, żeby zostawić dzieciństwo, rozliczyć się z nim i dać sobie to, czego ewentualnie od rodziców i środowiska nie dostał - komentowała.
Uzależnienie
- W przypadku pracoholizmu włącza się mechanizm uzależnienia. Mówi się tu również o genetyce – dziedziczymy skłonności. Ale żeby uzależnienie się uaktywniło, musi wystąpić szereg czynników, indywidualnych dla każdego z nas. W uzależnieniach trudność polega na tym, że nie możemy przewidzieć, kto się uzależni - tłumaczyła Kossak.
Psycholog podkreśliła, że zawody, które są związane z pomaganiem innym - takie jak lekarz, pielęgniarka, czy nauczyciel - są narażone na wypalenie zawodowe. - A ono jest związane z przepracowaniem - mówiła. - Dlatego modne zaczyna być – zwłaszcza w USA – żeby iść na roczny urlop, żeby się zresetować. Tygodniowy urlop nic nie da. Badania pokazują, że minimum, które pozwala odpocząć, to trzy tygodnie - dodała.