Brandt jest po prostu poetą stepowym, tak jak był nim Goszczyński, Zaleski lub nawet Słowacki w „Beniowskim”. Czasy zmarłe zmartwychwstają pod jego pędzlem, a na widok jednego epizodu mimo woli odtwarza się w duszy cały świat rycersko kozaczy [Henryk Sienkiewicz]
- Dzieła Józefa Brandta (1841-1915) są w większości muzeów, które malarstwem polskim się zajmują – mówiła w „Łosiowisku” Ewa Micke-Broniarek, jedna z kuratorek, współautorka wystawy, poświęconej temu malarzowi w Muzeum Narodowym w Warszawie. Nie można więc dziś potwierdzić słów badaczki Teresy Sowińskiej z 1986 roku, że Brandt jest malarzem zapomnianym. Pierwsza jego wystawa odbyła się w 1887 roku, jeszcze za życia artysty. Druga miała miejsce w warszawskiej „Zachęcie” w 1926 roku. – W okresie dwudziestolecia międzywojennego preferowano inny typ malarstwa, zaś potem była wojna - wyjaśniła E. Micke-Broniarek.
Autorki warszawskiej wystawy podkreślają, że pamięć o Brandcie kultywowało Muzeum Okręgowe (obecnie Muzeum im. Jacka Malczewskiego) w Radomiu, które organizowało prezentacje twórczości Józefa Brandta, ale siłą rzeczy były one na mniejszą skalę. Zarówno z powodów finansowych, jak też i dlatego, że kolekcjonerzy czy inne muzea, mniej chętnie wypożyczają dzieła sztuki do mniejszych ośrodków, wolą właśnie użyczyć ich Muzeum Narodowemu. Być może z tych powodów Józef Brandt nie miał dotychczas tak dużej, wręcz monumentalnej, monograficznej wystawy.
Mimo, iż na wystawie zgromadzono około 300 prac artysty, kilku ważnych dzieł z powodów finansowych lub też konserwatorskich nie udało się sprowadzić do Polski. Jest wśród nich np. obraz „Bitwa pod Warką”, który znajduje się w USA, jak też kilka prac z Lwowskiej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego.
Już poprzez miejsce pobytu w czasie dzieciństwa (Konary, gmina Wieniawa, pow. przysuski, majątek wuja Adama Helbicha), ale przede wszystkim lektury (charakterystyczne dla okresu połowy XIX wieku) w Brandcie ukształtowało się umiłowanie historii oraz zainteresowanie batalistyką i Ukrainą. Stąd tematyka jego prac, zbieżna zresztą często z malarskimi tematami jego mistrza i przyjaciela – Juliusza Kossaka. Największy wpływ na jego twórczość miał jednak Franc Adam (1815-1886), niemiecki malarz batalista.
Po zagranicznej edukacji i pobycie w Paryżu, Józef Brandt osiadł w Monachium, gdzie z czasem stał się jednym z najważniejszych artystów polskiej kolonii malarskiej. Tam miał swoją pracownię, w której zgromadził liczne eksponaty historyczne, niezbędne mu do prawidłowego ich odwzorowania w malarstwie. Po jego śmierci rodzina artysty przekazała je Muzeum Narodowemu, obecnie część znajduje się tamże, a część militarna w Muzeum Wojska Polskiego. Drugą pracownię artysta miał w Orońsku (ob. powiat szydłowiecki, Centrum rzeźby Polskiej), w którym zamieszkał po tym, jak w 1877 roku ożenił się z właścicielką tego majątku Heleną z Woyciechowskich (1° Aleksandrową Pruszakową). W Orońsku zajmował się nie tylko pracą artystyczną, ale pięknie rozwinął oroński majątek żony, który – zapewne wspomagany również funduszami z twórczości artystycznej – stał się nie tylko urokliwym miejscem, ale też sprawnym organizmem gospodarczym.
Swobodna kompozycja obrazu, ruch, dynamika, konie w ciągłym ruchu, uchwycone w różnych pozach oraz dbałość o szczegóły – to najważniejsze cechy malarstwa Józefa Brandta.
Wystawa w warszawskiej siedzibie Muzeum Narodowego czynna jest do 30 września br., zaś już w październiku (w wersji lekko pomniejszonej) będzie eksponowana w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
W programie wzięły udział pp. Ewa Micke-Broniarek, dr Agnieszka Bagińska (kuratorki – autorki wystawy) oraz Urszula Król, jedna z koordynatorek działań edukacyjnych, związanych z ekspozycją.
https://youtu.be/RfdPrO6_6Jo
[gallery ids="246576,246577,246578,246579,246580,246581,246582,246583,246584,246585,246586,246587"]