W sejmie rozpoczęły się prace nad projektem ustawy antyterrorystycznej. Na ręce marszałka sejmu trafił jednocześnie apel 40 organizacji społecznych i ponad ośmiu tysięcy obywateli zaniepokojonych kształtem tej ustawy. Co wzbudza takie kontrowersje? O tym dyskutowali goście audycji "Jest sprawa" - dr Wojciech Szewko - ekspert ds. stosunków międzynarodowych, Narodowe Centrum Studiów Strategicznych i Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
– Ta ustawa jest ustawą napisaną tak sobie - ocenił dr Szewko. - To nie jest ustawa antyterrorystyczna, tylko zbiór życzeń służb specjalnych, które mają im ułatwić pracę i dać większe możliwości, a mniej kontroli nad tymi działaniami - wyjaśniał. Jak tłumaczył, wielokrotnie zapoznawał się szczegółowo z ustawami antyterrorystycznymi innych państw, które - w jego ocenie - są przygotowane dużo lepiej. - Przede wszystkim są dużo bardziej rozbudowane. Do ustawy jest dołączony bardzo szczegółowy słownik, w którym zawarte są bardzo szczegółowe definicje, kogo państwo uważa za terrorystę lub kiedy można powiedzieć, że ktoś jest członkiem ugrupowania terrorystycznego - wyjaśniał. Jednocześnie gość RDC przyznaje, że ustawa antyterrorystyczna jest bardzo potrzebna.
Wygoda czy skuteczność?
- Celem tego "zbioru życzeń" nie zawsze jest skuteczność, a po prostu wygoda służb. To powinno być niepokojące dla obywateli - skomentował Wojciech Klicki. Jako przykład podał kwestię podsłuchów. - Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego będzie mogła np. bez żadnej zewnętrznej kontroli podsłuchiwać osoby, które nie mają polskiego obywatelstwa. To rodzi wielkie pole do nadużyć - tłumaczył.
Goście Elżbiety Uzdańskiej zwracali również uwagę, że niepokojący jest brak zapisu dotyczącego tego, co się później będzie działo z pozyskanymi przez służby danymi.