Zagracają klatki schodowe i wyjścia ewakuacyjne. Walka spółdzielni z lokatorami
23.11.2018 11:45
Aktualizacja: 14:01 30.08.2022
Warszawskie spółdzielnie walczą z zagracaniem korytarzy w blokach. Jedna ze wspólnot będzie usuwać rzeczy bez ostrzeżenia. Chodzi o pozostawione na klatach rowery, wózki czy szafki na buty.
RDC
Tydzień temu wybuchł pożar w jednym z bloków przy Sokratesa na Bielanach. Lokatorzy mieli odciętą drogę ewakuacji, bo paliły się wózki i rowery na korytarzu. Mieszkańcy przyznają, że niektórzy traktują korytarz jak część swojego mieszkania. - Meble, tapczany, rowery - te rzeczy często można tam spotkać - mówią.
- Zagracanie korytarza jest niebezpieczne dla innych mieszkańców - tłumaczy szef spółdzielni Jary na warszawskim Ursynowie Piotr Janowski.
Dodaje, że jednemu z lokatorów, który nie reagował na prośby, dwukrotnie już rozebrano zbudowaną przez niego szafę. - Po oddaniu rzeczy z depozytu ten pan od razu wstawił szafę w to samo miejsce, a dodatkowo zabudował drogę ewakuacyjną ścianką działową - mówi.
Szef spółdzielni Jary zwraca uwagę, że być może wspólnota będzie w przyszłości stosować przepisy wynikające z ustawy o własności lokali. - One upoważniają sąsiadów do wystąpienia na drogę sądową w celu usunięcia z budynku lokatora stanowiącego zagrożenie dla innych - wyjaśnia Janowski.
Warto zauważyć, że to władze spółdzielni odpowiadają karnie, gdyby doszło do tragedii. Tak było m.in. w Kamieniu Pomorskim w 2009 roku, gdy w pożarze budynku zginęły 23 osoby. To zarządca budynku odpowiedział przed sądem za zastawione korytarze.