Paweł Fajdek w rozmowie z Arkadiuszem Błaszczykiem i Tomaszem Sokołowskim zaznaczył, że konkurencja do tytułu w Eugene była bardzo duża i złoty medal nie był taki pewny.

- Zapowiadałem, że na złoty medal będzie trzeba rzucać 82 metry. Dwóch centymetrów mi brakło. No i też mówiliśmy o tym, że sześciu, a nawet ośmiu zawodników ma szansę te 80 metrów rzucić w finale. Ale to pokazuje, że młot się rozwija, wraca na ten wysoki poziom. Cieszy to, że Polacy dalej są na szczycie - mówił młociarz.
 

Zawodnik teraz odpoczywał, ale już w piątek 29 lipca pierwsze treningi przed kolejnymi startami.

- Organizm też tak jakby potrzebuje odciąć się i po prostu zapomnieć o sporcie na kilka dni. Nam się to udało, obecnie jesteśmy już w Spale na zgrupowaniu dochodzącym do memoriału Kamili Skolimowskiej. Później pojedziemy jeszcze wystartować na Węgrzech 8 sierpnia i na 5 dni do domu, a później jedziemy już do Monachium na mistrzostwa Europy - tłumaczył na naszej antenie.
 

Fajdek liczy, że utrzyma formę z mistrzostw świata i chce się teraz skupić na technice.

- Miejmy nadzieję, że ten młot będzie latał tak samo, a być może jeszcze dalej. To jest kwestia tego, jak te nasze ostatnie treningi będą wyglądały. Oczywiście będziemy skupiać się na tym, żeby technicznie było jeszcze lepiej niż na mistrzostwach świata. To zawsze jest największa przeszkoda. Jeżeli są problemy z techniką, to odległość ucieka i o wiele trudniej jest uzyskiwać te najdalsze odległości - wyjaśnił.
 

Paweł Fajdek jest drugim na świecie zawodnikiem, który zdobył pięć złotych medali z rzędu na lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Więcej - sześć - ma tylko tyczkarz Siergiej Bubka.

Posłuchaj podcastu: Magazyn Sportowy: Paweł Fajdek o mistrzostwach świata w Eugene i pięciu złotych medalach