Fundacja Animal Rescue Polska podsumowała sylwestrowy patrol
Kilkadziesiąt wezwań do psów, które uciekły w nocy w wyniku wybuchów petard - to bilans sylwestrowego patrolu Fundacji Animal Rescue Polska. Większość czworonogów wróciła do właścicieli, kilka zwierząt pojechało do schroniska.
Jak powiedział Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska, zdarzały się też przypadki, że psy wystraszone fajerwerkami zerwały się ze smyczy i zginęły pod kołami samochodów. -
Obydwa psy zerwały się, bo fajerwerki nie były puszczane o północy, a od wczesnych godzin południowych. Opiekunowie psów tak naprawdę nie wiedzą, kiedy mogą wyjść z psami na ostatni przed sylwestrem spacer. Są osoby, które specjalnie rzucały petardy w stronę zwierząt - takie zgłoszenia do nas też docierały. Nasza fundacja zarówno w zakresie potrąceń, jak i złośliwego rzucania petard w stronę zwierząt, będzie kierować zawiadomienia o wykroczeniach na policję - zaznaczył Fabjański.
Widać zmianęJak dodał, mimo tych smutnych wydarzeń, coroczne apele do właścicieli zwierząt przynoszą coraz lepsze efekty. -
Sama akcja pokazuje, że nasze apele do właścicieli zwierząt przynoszą skutek. W tym roku zgłoszeń było mniej niż w zeszłym. Jednak ciągle apelujemy, aby na spacer przed sylwestrem wyjść wcześniej, sprawdzić, czy czip jest zarejestrowany w bazie danych oraz czy obroża i szelki nie są za luźne. Około czwartej w nocy przestaliśmy otrzymywać zgłoszenia. Kolejne pojawiły się około jedenastej i dotyczyły dzikich zwierząt, którymi też się zajęliśmy - wyjaśniał Dawid Fabjański.
Dawid Fabjański apeluje na przyszły rok: jeśli już koniecznie musimy odpalać fajerwerki, powinniśmy robić to tylko około północy.