Wąż, którego nie było? Minął rok od poszukiwań pytona nad Wisłą
To już rok od akcji, którą żyła cała Polska. Minęła pierwsza rocznica poszukiwań pytona tygrysiego nad Wisłą, w okolicach Warszawy.
Szukały go wszystkie służby: od policji, przez straż miejską, po strażaków i ratowników wodnych. Zaangażowani w akcję byli też aktywiści, mieszkańcy a nawet wędkarze.
Pierwsze informacje o wężu pojawiły się 8 lipca. W okolicach Konstancina-Jeziorny, mieszkańcy znaleźli 6-metrową wylinkę, którą gad miał zrzucić. Policja przez kilka dni patrolowała brzeg Wisły, między miejscowościami Cieciszew i Gassy. Ze służbami skontaktował się motolotniarz, który miał widzieć jak wąż był wynoszony z samochodu.
Pytona później miał widzieć też jeden z wędkarzy. Ustawiono fotopułapki, które miały zrobić zdjęcia gada, gdy ten będzie się przemieszczał w nocy. Po trzech tygodniach - pod koniec lipca pyton był też rzekomo widziany w Wiśle w pobliżu Mostu Świętokrzyskiego. Miał tam zostać wyniesiony przez falę wezbraniową.
Ostatecznie węża jednak nie znaleziono, akcję zakończono na przełomie lipca i sierpnia. Policja sprawdziła wszystkich zarejestrowanych właścicieli pytonów na Mazowszu. Nie stwierdzono, by poszukiwany wąż należał do któregokolwiek z nich.