Niewierna Lucynda
Serce nie sługa, a jeszcze czasem potrafi pokrzyżować plany polityków! Nawet Republika Genui musi czasem ulec pod naporem Erosa, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi nawigacja morska…
Podobnież w roku 1228, kiedy to handel niemal załamał się na dwa miesiące ze względu na serię katastrof morskich w pobliżu liguryjskiego wybrzeża. Statki wiedzione światłem latarni i sygnałów dźwiękowych rozbijały się o skały lub wpadały na mieliznę.
Wśród szelestu pergaminów dokonano rewizji map nawigacyjnych i wtedy dopiero okazało się, że wszystkie locje są obarczone błędem! Capitano del Popolo zarządził, aby najlepsi nawigatorzy jeszcze raz przerysowali mapy najbliższej okolicy. I jakież było zdumienie, kiedy trzech różnych kartografów przedstawiło Podeście trzy różne mapy, zaznaczając położenie systemu miejscowych latarni morskich w zupełnie innym miejscu, niżby to wynikało z wizji lokalnej.
W całym zamieszaniu dopiero pewien bystry majtek z okrętu flagowego Kapitana wpadł na pomysł wspięcia się na sam szczyt masztu… Z takiej perspektywy mógł zaobserwować cały widnokrąg, a że miał wzrok sokoli - to nawet i pasące się na brzegu zdziczałe osły…
I tak zakończył się romans Pięknej (choć niewiernej) Lucyndy. Pilnują jej teraz jak oka w głowie, choć akurat dziecko pozwolono jej odchować. Pozostaje w służbie Republiki, przewodząc karawanom wiozącym sól wprost do Piacenzy. Statki trafiają już bez przygód do portu, a flagowy produkt genueńskiej kuchni smakuje lepiej niż kiedykolwiek!