Akademia Sław Zegarmistrzostwa mieści się – jak nietrudno zgadnąć – w Genewie. Tamże, w Sali Wielkiej cechu Zegarmistrzów stoi dwanaście krzeseł. Każde z nazwiskiem na oparciu. Zasiąść w tym szacownym towarzystwie mogą wyłącznie najlepsi z najlepszych – absolutni mistrzowie zegarmistrzostwa…
Było już w tej Akademii Sław kilka skandali… A to ktoś komuś patent podkradł… a to żonę poderwał… no takie tam zwykłe koleje rzeczy… Ale dla tego, co wydarzyć się może już dziś, precedensu nie było w historii zegarmistrzostwa jeszcze nigdy.
Być może ujrzymy na własne oczy detronizację Abrahama Moisseta – mistrza nad mistrze, największego z zegarmistrzów żyjących do tej pory. Być może jego imię na zawsze już zostanie zbrukany największym przewinieniem cechu zegarmistrzowskiego… Podobno jego największy konkurent do miana największego zegarmistrza epoki, Geral Dowry z Wielkiej Brytanii ma do przedstawienia szacownemu gronu nestorów zegarmistrzostwa dowody na oszustwo Moisseta!
Choć kto wie? Stary wyga znany jest ze swych żartów, a do tego w temacie misternych mechanizmów nie ma sobie równych. Każdy jego zegarek to unikat, ponoć kryjący w sobie zagadkę do rozwiązania. Zresztą mistrz już nadchodzi aby zasiąść na swoim krześle – drugim od prawej. I podejrzanie się uśmiecha. Jakąż to podstępną machinację zafundował nam tym razem?