Późną nocą w metrze w Nowym Yorku można spotkać naprawde różne pary. Mężczyzna z kobietą, mężczyzna z mężczyzną, mężczyzna z … no, właściwie każda kombinacja jaką tylko można sobie wyobrazić. I trudno byłoby oczekiwać czegoś, co mogłoby zdziwić pasażerów nowojorskiego metra o pierwszej w nocy… A tu proszę!
Tych dwoje wsiadło do niewłaściwego wagonu. On i ona. Ona go cichutko komplementowała, on nic nie mówił. Ubrani zdecydowanie zbyt elegancko i zbyt ekstrawagancko jak na tę porę… po drugie: ewidentnie już lekko pod wpływem trunków różnego rodzaju… Po trzecie – ten akurat wagon był okupowany przez grupę rozwydrzonych nastolatków (pomińmy szczegóły etniczne i rasowe, ale Państwo wiedzą, jak to się zazwyczaj kończy). Nastolatkowie byli uzbrojeni, niebezpieczni i szczerze zainteresowani stanem posiadania nowych współpasażerów… Nowojorska Policja mówi na to “robbery at the gunpoint”.
Zanim ktokolwiek się zorientował, padła kanonada strzałów. Sześć pocisków trafiło w mężczyznę, ale kiedy dym opadł… nie stwierdzono ofiar w ludziach! To nieco zbiło z pantałyku młodocianych gangsterów. Zabobonna najwyraźniej młodzież szybko postanowiła opuścić feralny wagonik z najwyraźniej nawiedzoną klientką, szlochającą nad osmalonymi prochem guzikami… Tymczasem na peronie czekała już Policja…
I pomyśleć, że gdyby owi niedoszli rozbójnicy po prostu nieco pomyśleli, mogliby się obłowić choćby na samym okupie. Tylko zamiast strzelać, trzeba było rozbierać… No ale to by wymagało wyższej kultury… a trudno jej oczekiwać od ludzi, którzy wybieg kojarzą wyłącznie z ZOO.