Rody i Rodziny Mazowsza

Niegów - klasztor w otoczeniu historii

  • Piotr Szymon Łoś

  • 20.04.2025
  • 52 min 04 s

Krótki opis odcinka

Urokliwe miejsce To piękny, podwarszawski region, obszar Puszczy Białej, położony w dolinie dolnego Bugu, pośród sosen, wiekowych dębów oraz wzdłuż międzynarodowej trasy szybkiego ruchu S8. Nad Niegowem (gm. Zabrodzie, pow. wyszkowski) dominuje wiadukt. Ludzie naturalnie cieszą się, bo jego wybudowanie ułatwiło poruszanie się między dwiema stronami wsi. Tuż przy przystanku autobusowym znajduje się przedwojenny młyn. A zaraz potem cmentarz parafialny, na którym obok rzeszy mieszkańców tej miejscowości, pochowani są dawni właściciele tutejszego folwarku oraz znajduje się kwatera sióstr Samarytanek. Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego Matka Wincenta (Jadwiga) Jaroszewska W kwaterze sióstr znajduje się m.in. grób Marii Jędrzejowicz (1887-1966, c. Mariana i Ludwiki z Jędrzejowiczów), która ostatnich dni dożyła u gościnnych Samarytanek, a zaraz potem jest centralnie umieszczona mogiła m. Wincenty - Jadwigi Jaroszewskiej (1900-1937), założycielki Zgromadzenia. Jej zbyt krótkie życie naznaczone zostało najpierw wczesną utratą rodziców, a potem postanowieniem, że biednym upadłym kobietom (prostytutkom), które znała jeszcze z Piotrkowa, należy pomóc. Drugą jej troską byli chłopcy z zaburzeniami psychicznymi. Obie grupy w latach przedwojennych znalazły się poza marginesem społeczeństwa. Matka Wincenta w zajmowaniu się prostytutkami oczywiście nie była pierwsza, bo już pod koniec XIX w. Antoni Wysłouch, lekarz wenerolog pisał, że przymusowe wciąganie dziewcząt do regestów i tworzenie tym sposobem klasy prostytutek uważam w najwyższym stopniu za niemoralne [A. Wysłouch, Ohyda wieku [w:] „Krytyka Lekarska”, Warszawa 1902, s. 7], ale problem nie zniknął, przeciwnie narastał, więc matka wzięła się do pracy. I potem ktoś zauważył, że gdy pojawiała się w szpitalu św. Łazarza (jeszcze jako założycielka stowarzyszenia, nie zakonu), kobiety te jakoś przychylnie i bez strachu traktowały jej habit, z czasem nabierając do niej zaufania. I nie bała się ludzkich głosów, że przecież osobie z dobrego domu nie godzi się wchodzić do szpitala z „tymi” kobietami. Interesowała się już od początku swej posługi (jeszcze jako osoba świecka) nie tylko kobietami upadłymi: W latach 1933 czy 1934 w Piotrkowie szwagierka moja Jadzia, tzn. m. Wincenta, zwróciła się do mnie, aby ułatwić jej wejście na teren więzienia, ponieważ miałem wówczas możliwość służbową ułatwienia jej. Szwagierka z właściwą sobie energią, przy pomocy władz więziennych, zapoznała się z życiem więźniów, żywo interesując się ich warunkami. Przeprowadziła z niektórymi więźniami rozmowy. Jak mogłem się przekonać, w jej ówczesnych planach leżało podjęcie w swym zakonie opieki duchowej nad więźniami. [Z listu Henryka Izdebskiego, dnia 11 XI 1964 r.; Archiwum ss. Samarytanek w Niegowie, wyb. s. Margarita Brzozowska OSBSam] To troskliwe spojrzenie na potrzebujących wykluczonych, nie przeszkadzało matce Wincencie na budynku kupionego dworu w Niegowie, który został Domem Generalnym Samarytanek, umieścić w herbie rodzinnej Zagłoby; zresztą jedna z arystokratek mówiła: Chyba mnie dość dobrze wychowano, żebym potrafiła przejść przez bagno [M. Miller, Arystokracja, Warszawa 1998, s. 7]. Idąc tym grzęzawiskiem, Wincenta pomagała jak umiała, swoją ideą zaraziła też inne siostry, a stowarzyszenie powoli przekształciła w Zgromadzenie zakonne, sięgając do reguły benedyktyńskiej. Żyła krótko, ale tym, co dane jej było przeżyć i zrobić, można by obdzielić kilka osób. Zdążyła jeszcze około siedmiu lat pożyć w tym urokliwym miejscu, które na kredyt – bo niby skąd miała mieć pieniądze – kupiła od pań Dzierzbickich. Dom, czyli dwór w stylu renesansowej willi włoskiej plus ziemię, o łącznej powierzchni ponad 74 ha. W Niegowie utworzyła więc Dom Generalny swego zakonu, ciesząc się, że wokół jest tyle przyrody, że jest prawdziwy gazon z podjazdem, że siostry i podopieczni będą mieli swój kawałek ziemi. Panie Józefa Dzierzbicka i jej córka Anna Wyszyńska miały roszczenia, że raty kredytu nie spływają na czas. Ale Wincenta, tak jak m. E. R. Czacka w Laskach i m. Marcelina Darowska w Szymanowie, oddawała wszystko Bogu, zawierzała. Udało się w 1942 roku; po spłaceniu rat uzyskała zaświadczenie od byłych właścicielek, że nie mają pretensji. Józefa Dzierzbicka i Anna Wyszyńska zresztą nie opuściły swojej ziemi, bo na reszcie całkiem sporego majątku, nadal gospodarowały, a piękny murowany dwór, zastąpiły skromniejszym, drewnianym; nie ma dziś po nim śladu. Wszystko, co trwałe, ponadczasowe i ważne, w Niegowie (jak i w okolicach) jednak pozostało. Jest klasztor, są domy pomocy społecznej w typie tzw. rodzinek, jest wreszcie dziedzictwo kulturowe: dom zakonny, młyn, późno klasycystyczny kościół, jak i pamięć o postaciach z historii, o bohaterach i zwykłych ludziach. Na cmentarzu, tuż za bramą stoi kaplica grobowa ks. Floriana Gieczyńskiego (1793-1866), proboszcza niegowskiego i kompozytora, bo to taki skrawek ziemi, na której jest jak u Reja: pan, wójt i pleban. Niegowscy dziedzice na cmentarzu A pośród dawnych właścicieli, którzy też oddawali ziemię pod nekropolię, pochowani tam są: - Piotr Zieliński (1813-1893), właściciel Niegowa, kolekcjoner dzieł sztuki; sfinansował podróż Ludwika Norwida (brata Cypriana) do Francji. Był świadkiem na ślubie Pauliny z Norwidów (siostry poety, Niegów 1838) i Jana Suskiego, właściciela Wólki Słopskiej. - Stanisław Marian Starża-Dzierzbicki (1862-1920), mąż Józefy z Lewandowskich,  współwłaścicielki Niegowa. - Zosia Wilczyńska (1864-1864), córka posesora (nadzorcy) majątku niegowskiego. - Bronisława Deskurówna (1857-1859), córka Bronisława (1835-1895), właściciela Niegowa, założyciela pobliskiego Deskurowa, powstańca styczniowego 1863, i jego żony Teresy z Bobrownickich. Bronisław Deskur był fundatorem dzwonów kościelnych w Niegowie. Nagrobek z piaskowca w stylu klasycystycznym, został odrestaurowany przez rodzinę, w czym walny udział miał kard. Andrzej Maria Deskur (1924-2011, s. Andrzeja L. i Stanisławy z Kosseckich), stryjeczny prawnuk Bronisława. - Bracia Zielińscy: Leon (1836-1846) i Bronisław (1844-1855), synowie właściciela  Wólki Słopskiej Józefa Zielińskiego (1811-1892), rodem ze znanej rodziny ze Skępego (i Józefy z Jażwińskich), sędziego pokoju okręgu radzymińskiego, fundatora dzwonnicy. - Aleksander Ihnatowicz (1847-1882), drugi mąż Józefy Pauliny z Szyszków, dziedziczki niegowskiej, córki Pauliny z Dobrowolskich; radca stanu. Do Niegowa sprowadził się z Litwy. Nagrobek Ihnatowicza ujawnia wpływ kultury francuskiej. Jest to eklektyczna forma z klasycystycznymi elementami zdobniczymi: tablica inskrypcyjna z kartuszem, po bokach ornamenty roślinne z motywem akantu, krzyż z ciekawymi motywami roślinnymi. Nagrobek został wystawiony sumptem żony, która prosi przechodnia o anielskie pozdrowienie. - Wojciech Orłowski (1864-1906), trzeci mąż Józefy Pauliny z Szyszków. Z początku był on administratorem dóbr niegowskich Józefy P. 1° Dobrowolskiej, 2° Ihnatowiczowej, z czasem oboje pobrali się. Nie mając potomstwa, Józefa P. Orłowska (już jako wdowa, zm. 1926) w testamencie dobra niegowskie zapisała swej dalszej krewnej, Józefie Annie z Lewandowskich (1872-1960, jej mąż Stanisław Marian Starża-Dzierzbicki 1862-1920) oraz jej dzieciom; Annie Władysławowej Wyszyńskiej (1898-1994) i Wacławowi (1896-1967). Od nich to właśnie m. Wincenta zakupiła zespół dworsko-parkowy w Niegowie.    s. Benigna – „Anioł śmierci” Poza Niegowem, Samarytanki w Warszawie prowadziły dom, w którym poprzez opiekę i dyskretną resocjalizację warszawskie prostytutki wracały do społeczeństwa. Kolejny piękny dom – willa na tzw. Henrykowie (ob. dzielnica Białołęka) przy ul. Modlińskiej 257, był miejscem pracy s. Benigny, czyli Stanisławy Umińskiej (1901-1977), córki Antoniego i Walerii z Wiśniewskich. Była uzdolnioną, chwaloną przez Leona Schillera aktorką, rozwijającą swą karierę z sukcesem. Zaręczyła się z Janem Marcelim Żyznowskim (1889-1924), artystą malarzem, pisarzem i scenografem, który zachorował na nowotwór. Po kolejnym etapie leczenia, gdy nie mógł znieść cierpienia, w paryskim szpitalu, gdzie przebywał na kuracji, poprosił narzeczoną, aby odebrała mu życie. Ona, w stanie wzburzenia, chcąc spełnić jego wolę i uwolnić go – z miłości wszak, od cierpienia, zastrzeliła swojego oblubieńca. Proces sądowy był głośny, wyrok uniewinniający. Ona jednak nie umiała pogodzić się z moralną, negatywną oceną czynu; jej sumienie silnie protestowało. Szukała początkowo możliwości powrotu na scenę, ale czuła, że z takim obciążeniem nie będzie to możliwe. Jeszcze we Francji została przyjęta do domu ss. Benedyktynek, gdzie powoli powracała do psychicznej równowagi. Po powrocie do kraju i gdy zrozumiała, że aktorstwo już nie jest jej drogą życiową, postanowiła wstąpić do zakonu. Aleksander Zelwerowicz zapytał m. Wincentę Jaroszewską, czy nie przyjęłaby nowej adeptki do Zgromadzenia, na co uzyskał zgodę, pokierowaną zrozumieniem i wyrażoną otwartością. W ten sposób Stanisława Umińska została Samarytanką, która w sposób szczególny podjęła się pracy, ale i kontynuowała, zaczęty jeszcze we Francji rozwój duchowy. Swoje doświadczenia, zarówno te traumatyczne, jak i zawodowe, z wielką siłą i oddaniem wykorzystywała w pracy z „upadłymi kobietami” w Henrykowie przed wojną, ale i w czasie okupacji, podczas której przy Modlińskiej chroniono Żydów, a aktorzy razem z s. Benigną tworzyli teatr. Dom w Henrykowie, dzięki wieloletnim staraniom Fundacji AVE, wraz z jego prezesem Bartłomiejem Włodkowskim, został odrestaurowany i będzie służył działaniom na polu kultury na Białołęce. Dziedzictwo i kontynuacja Dziedzictwem i trwającą pracą Zgromadzenia są nadal domy pomocy społecznej, w których mieszkają osoby z niepełnosprawnością intelektualną, a kolejne pokolenia sióstr wypełniają misję m. Wincenty Jaroszewskiej, która pisała: Wychowując - musimy stać się matkami duchowymi. Ale nie takimi matkami, które umieją tylko morały pra­wić, a same brzydzą się upośledzonymi dziećmi i kalekami, często stają się niedelikatne jak one. My musimy być matka­mi. Trzeba dać dziecku troszkę serca... Musimy mu zastąpić matkę... Nie tylko dać kawałek chleba, ale wczuć się w jego radości i smutki, musimy poznać jego życie! [WP 68; wyb. s. Margarita Brzozowska OSBSam).   O historii zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego, z uwzględnieniem posługi jego założycielki, m. Wincenty oraz dziejów Domu w Niegowie, w programie opowiadała s. Margarita Brzozowska OSBSam, w asyście m. Anuncjaty (Elwiry) Zdunek, przełożonej generalnej Zgromadzenia.

Opis odcinka

Urokliwe miejsce

To piękny, podwarszawski region, obszar Puszczy Białej, położony w dolinie dolnego Bugu, pośród sosen, wiekowych dębów oraz wzdłuż międzynarodowej trasy szybkiego ruchu S8. Nad Niegowem (gm. Zabrodzie, pow. wyszkowski) dominuje wiadukt. Ludzie naturalnie cieszą się, bo jego wybudowanie ułatwiło poruszanie się między dwiema stronami wsi. Tuż przy przystanku autobusowym znajduje się przedwojenny młyn. A zaraz potem cmentarz parafialny, na którym obok rzeszy mieszkańców tej miejscowości, pochowani są dawni właściciele tutejszego folwarku oraz znajduje się kwatera sióstr Samarytanek.

Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego

Matka Wincenta (Jadwiga) Jaroszewska

W kwaterze sióstr znajduje się m.in. grób Marii Jędrzejowicz (1887-1966, c. Mariana i Ludwiki z Jędrzejowiczów), która ostatnich dni dożyła u gościnnych Samarytanek, a zaraz potem jest centralnie umieszczona mogiła m. Wincenty - Jadwigi Jaroszewskiej (1900-1937), założycielki Zgromadzenia. Jej zbyt krótkie życie naznaczone zostało najpierw wczesną utratą rodziców, a potem postanowieniem, że biednym upadłym kobietom (prostytutkom), które znała jeszcze z Piotrkowa, należy pomóc. Drugą jej troską byli chłopcy z zaburzeniami psychicznymi. Obie grupy w latach przedwojennych znalazły się poza marginesem społeczeństwa.

Matka Wincenta w zajmowaniu się prostytutkami oczywiście nie była pierwsza, bo już pod koniec XIX w. Antoni Wysłouch, lekarz wenerolog pisał, że przymusowe wciąganie dziewcząt do regestów i tworzenie tym sposobem klasy prostytutek uważam w najwyższym stopniu za niemoralne [A. Wysłouch, Ohyda wieku [w:] „Krytyka Lekarska”, Warszawa 1902, s. 7], ale problem nie zniknął, przeciwnie narastał, więc matka wzięła się do pracy. I potem ktoś zauważył, że gdy pojawiała się w szpitalu św. Łazarza (jeszcze jako założycielka stowarzyszenia, nie zakonu), kobiety te jakoś przychylnie i bez strachu traktowały jej habit, z czasem nabierając do niej zaufania. I nie bała się ludzkich głosów, że przecież osobie z dobrego domu nie godzi się wchodzić do szpitala z „tymi” kobietami.

Interesowała się już od początku swej posługi (jeszcze jako osoba świecka) nie tylko kobietami upadłymi: W latach 1933 czy 1934 w Piotrkowie szwagierka moja Jadzia, tzn. m. Wincenta, zwróciła się do mnie, aby ułatwić jej wejście na teren więzienia, ponieważ miałem wówczas możliwość służbową ułatwienia jej. Szwagierka z właściwą sobie energią, przy pomocy władz więziennych, zapoznała się z życiem więźniów, żywo interesując się ich warunkami. Przeprowadziła z niektórymi więźniami rozmowy. Jak mogłem się przekonać, w jej ówczesnych planach leżało podjęcie w swym zakonie opieki duchowej nad więźniami. [Z listu Henryka Izdebskiego, dnia 11 XI 1964 r.; Archiwum ss. Samarytanek w Niegowie, wyb. s. Margarita Brzozowska OSBSam]

To troskliwe spojrzenie na potrzebujących wykluczonych, nie przeszkadzało matce Wincencie na budynku kupionego dworu w Niegowie, który został Domem Generalnym Samarytanek, umieścić w herbie rodzinnej Zagłoby; zresztą jedna z arystokratek mówiła: Chyba mnie dość dobrze wychowano, żebym potrafiła przejść przez bagno [M. Miller, Arystokracja, Warszawa 1998, s. 7]. Idąc tym grzęzawiskiem, Wincenta pomagała jak umiała, swoją ideą zaraziła też inne siostry, a stowarzyszenie powoli przekształciła w Zgromadzenie zakonne, sięgając do reguły benedyktyńskiej. Żyła krótko, ale tym, co dane jej było przeżyć i zrobić, można by obdzielić kilka osób.

Zdążyła jeszcze około siedmiu lat pożyć w tym urokliwym miejscu, które na kredyt – bo niby skąd miała mieć pieniądze – kupiła od pań Dzierzbickich. Dom, czyli dwór w stylu renesansowej willi włoskiej plus ziemię, o łącznej powierzchni ponad 74 ha. W Niegowie utworzyła więc Dom Generalny swego zakonu, ciesząc się, że wokół jest tyle przyrody, że jest prawdziwy gazon z podjazdem, że siostry i podopieczni będą mieli swój kawałek ziemi.

Panie Józefa Dzierzbicka i jej córka Anna Wyszyńska miały roszczenia, że raty kredytu nie spływają na czas. Ale Wincenta, tak jak m. E. R. Czacka w Laskach i m. Marcelina Darowska w Szymanowie, oddawała wszystko Bogu, zawierzała. Udało się w 1942 roku; po spłaceniu rat uzyskała zaświadczenie od byłych właścicielek, że nie mają pretensji. Józefa Dzierzbicka i Anna Wyszyńska zresztą nie opuściły swojej ziemi, bo na reszcie całkiem sporego majątku, nadal gospodarowały, a piękny murowany dwór, zastąpiły skromniejszym, drewnianym; nie ma dziś po nim śladu.

Wszystko, co trwałe, ponadczasowe i ważne, w Niegowie (jak i w okolicach) jednak pozostało. Jest klasztor, są domy pomocy społecznej w typie tzw. rodzinek, jest wreszcie dziedzictwo kulturowe: dom zakonny, młyn, późno klasycystyczny kościół, jak i pamięć o postaciach z historii, o bohaterach i zwykłych ludziach. Na cmentarzu, tuż za bramą stoi kaplica grobowa ks. Floriana Gieczyńskiego (1793-1866), proboszcza niegowskiego i kompozytora, bo to taki skrawek ziemi, na której jest jak u Reja: pan, wójt i pleban.

Niegowscy dziedzice na cmentarzu

A pośród dawnych właścicieli, którzy też oddawali ziemię pod nekropolię, pochowani tam są:

- Piotr Zieliński (1813-1893), właściciel Niegowa, kolekcjoner dzieł sztuki; sfinansował podróż Ludwika Norwida (brata Cypriana) do Francji. Był świadkiem na ślubie Pauliny z Norwidów (siostry poety, Niegów 1838) i Jana Suskiego, właściciela Wólki Słopskiej.

- Stanisław Marian Starża-Dzierzbicki (1862-1920), mąż Józefy z Lewandowskich,  współwłaścicielki Niegowa.

- Zosia Wilczyńska (1864-1864), córka posesora (nadzorcy) majątku niegowskiego.

- Bronisława Deskurówna (1857-1859), córka Bronisława (1835-1895), właściciela Niegowa, założyciela pobliskiego Deskurowa, powstańca styczniowego 1863, i jego żony Teresy z Bobrownickich. Bronisław Deskur był fundatorem dzwonów kościelnych w Niegowie. Nagrobek z piaskowca w stylu klasycystycznym, został odrestaurowany przez rodzinę, w czym walny udział miał kard. Andrzej Maria Deskur (1924-2011, s. Andrzeja L. i Stanisławy z Kosseckich), stryjeczny prawnuk Bronisława.

- Bracia Zielińscy: Leon (1836-1846) i Bronisław (1844-1855), synowie właściciela  Wólki Słopskiej Józefa Zielińskiego (1811-1892), rodem ze znanej rodziny ze Skępego (i Józefy z Jażwińskich), sędziego pokoju okręgu radzymińskiego, fundatora dzwonnicy.

- Aleksander Ihnatowicz (1847-1882), drugi mąż Józefy Pauliny z Szyszków, dziedziczki niegowskiej, córki Pauliny z Dobrowolskich; radca stanu. Do Niegowa sprowadził się z Litwy. Nagrobek Ihnatowicza ujawnia wpływ kultury francuskiej. Jest to eklektyczna forma z klasycystycznymi elementami zdobniczymi: tablica inskrypcyjna z kartuszem, po bokach ornamenty roślinne z motywem akantu, krzyż z ciekawymi motywami roślinnymi. Nagrobek został wystawiony sumptem żony, która prosi przechodnia o anielskie pozdrowienie.

- Wojciech Orłowski (1864-1906), trzeci mąż Józefy Pauliny z Szyszków. Z początku był on administratorem dóbr niegowskich Józefy P. 1° Dobrowolskiej, 2° Ihnatowiczowej, z czasem oboje pobrali się. Nie mając potomstwa, Józefa P. Orłowska (już jako wdowa, zm. 1926) w testamencie dobra niegowskie zapisała swej dalszej krewnej, Józefie Annie z Lewandowskich (1872-1960, jej mąż Stanisław Marian Starża-Dzierzbicki 1862-1920) oraz jej dzieciom; Annie Władysławowej Wyszyńskiej (1898-1994) i Wacławowi (1896-1967). Od nich to właśnie m. Wincenta zakupiła zespół dworsko-parkowy w Niegowie.   

s. Benigna – „Anioł śmierci”

Poza Niegowem, Samarytanki w Warszawie prowadziły dom, w którym poprzez opiekę i dyskretną resocjalizację warszawskie prostytutki wracały do społeczeństwa. Kolejny piękny dom – willa na tzw. Henrykowie (ob. dzielnica Białołęka) przy ul. Modlińskiej 257, był miejscem pracy s. Benigny, czyli Stanisławy Umińskiej (1901-1977), córki Antoniego i Walerii z Wiśniewskich. Była uzdolnioną, chwaloną przez Leona Schillera aktorką, rozwijającą swą karierę z sukcesem. Zaręczyła się z Janem Marcelim Żyznowskim (1889-1924), artystą malarzem, pisarzem i scenografem, który zachorował na nowotwór. Po kolejnym etapie leczenia, gdy nie mógł znieść cierpienia, w paryskim szpitalu, gdzie przebywał na kuracji, poprosił narzeczoną, aby odebrała mu życie. Ona, w stanie wzburzenia, chcąc spełnić jego wolę i uwolnić go – z miłości wszak, od cierpienia, zastrzeliła swojego oblubieńca. Proces sądowy był głośny, wyrok uniewinniający. Ona jednak nie umiała pogodzić się z moralną, negatywną oceną czynu; jej sumienie silnie protestowało. Szukała początkowo możliwości powrotu na scenę, ale czuła, że z takim obciążeniem nie będzie to możliwe. Jeszcze we Francji została przyjęta do domu ss. Benedyktynek, gdzie powoli powracała do psychicznej równowagi. Po powrocie do kraju i gdy zrozumiała, że aktorstwo już nie jest jej drogą życiową, postanowiła wstąpić do zakonu. Aleksander Zelwerowicz zapytał m. Wincentę Jaroszewską, czy nie przyjęłaby nowej adeptki do Zgromadzenia, na co uzyskał zgodę, pokierowaną zrozumieniem i wyrażoną otwartością. W ten sposób Stanisława Umińska została Samarytanką, która w sposób szczególny podjęła się pracy, ale i kontynuowała, zaczęty jeszcze we Francji rozwój duchowy. Swoje doświadczenia, zarówno te traumatyczne, jak i zawodowe, z wielką siłą i oddaniem wykorzystywała w pracy z „upadłymi kobietami” w Henrykowie przed wojną, ale i w czasie okupacji, podczas której przy Modlińskiej chroniono Żydów, a aktorzy razem z s. Benigną tworzyli teatr.

Dom w Henrykowie, dzięki wieloletnim staraniom Fundacji AVE, wraz z jego prezesem Bartłomiejem Włodkowskim, został odrestaurowany i będzie służył działaniom na polu kultury na Białołęce.

Dziedzictwo i kontynuacja

Dziedzictwem i trwającą pracą Zgromadzenia są nadal domy pomocy społecznej, w których mieszkają osoby z niepełnosprawnością intelektualną, a kolejne pokolenia sióstr wypełniają misję m. Wincenty Jaroszewskiej, która pisała: Wychowując - musimy stać się matkami duchowymi. Ale nie takimi matkami, które umieją tylko morały pra­wić, a same brzydzą się upośledzonymi dziećmi i kalekami, często stają się niedelikatne jak one. My musimy być matka­mi. Trzeba dać dziecku troszkę serca... Musimy mu zastąpić matkę... Nie tylko dać kawałek chleba, ale wczuć się w jego radości i smutki, musimy poznać jego życie! [WP 68; wyb. s. Margarita Brzozowska OSBSam).

 

O historii zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego, z uwzględnieniem posługi jego założycielki, m. Wincenty oraz dziejów Domu w Niegowie, w programie opowiadała s. Margarita Brzozowska OSBSam, w asyście m. Anuncjaty (Elwiry) Zdunek, przełożonej generalnej Zgromadzenia.

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Rody i Rodziny Mazowsza

Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.

Odcinki podcastu (521)

  • Teraz odtwarzane

    Niegów - klasztor w otoczeniu historii

    • 20.04.2025

    • 52 min 04 s

    • Odtwarzam
  • Niegów - w starym młynie

    • 20.04.2025

    • 28 min 04 s

  • Hordliczkowie - przemysłowcy i ziemianie, cz. 2

    • 23.03.2025

    • 50 min 08 s

  • Stanisław Wilhelm Lilpop współzałożyciel Podkowy Leśnej

    • 21.03.2025

    • 24 min 40 s

  • Hordliczkowie - przemysłowcy i ziemianie, cz. 1

    • 16.03.2025

    • 54 min 14 s

  • Steccy z Międzyrzecza Koreckiego; wspomnienia prof. Jana H. Steckiego

    • 09.03.2025

    • 01 godz 02 min 02 s

  • Bacciarellowie w służbie wojskowej, cz. 2

    • 02.03.2025

    • 49 min 45 s

  • Bacciarellowie w służbie wojskowej, cz. 1

    • 09.02.2025

    • 50 min 11 s

  • Tatrzańskie fotografie Klementyny Szembekowej

    • 12.01.2025

    • 42 min 22 s

  • Doria-Dernałowiczowie z Rewkowicz i Białki, cz. 2

    • 06.01.2025

    • 37 min 18 s

1
2
3
...
51
52
53