Jabłoń (pow. parczewski, woj. lubelskie), jedna z siedzib hr. Zamoyskich zachwyca. Aż dziwne, ile tam zachowało się śladów przeszłości.
W starym sejfie, pamiętającym czasy Tomasza Zamoyskiego, po wojnie, w tamtejszym technikum rolniczym, magazynowano rozbrojone granaty, służące nauczycielom oraz uczniom do nauki przysposobienia obronnego.
Z przypałacowego stawu wystawały końcówki zatopionych rzeźb, po które profesor Stanisław Lorentz przysłał ekipę i zabrał je do Muzeum Narodowego.
W jednym z domów mieszkała pani Franciszka Kusiuk, a więc słynna Franka, modelka Augusta Zamoyskiego. O nim z kolei w szkole opowiadała niedoszła żona, pani Jadwiga Tokarska, nauczycielka. Przechowała pamięć o tym być może zapomnianym artyście.
August Zamoyski wychował się w Jabłoniu, a był Zamoyskim na wskroś, bo zarówno po ojcu, jak i po matce.
Jak mówią mieszkańcy Jabłonia, w domu Zamoyskich ważną rolę odgrywała kucharka, która w latach późniejszych została też pokojową. Była nią Zofia Oleksiewiczowa.
Szkoda mi tego pałacu. Tak bardzo zniszczony... Ja pracowałam u ciotki hrabiego Augusta Zamoyskiego - u pani Poklewskiej, która była wdową. Hrabia Zamoyski, jadąc do swego Jabłonia wstąpił do ciotki. Gdy odjeżdżał, ciotka powiedziała: „Guciu, jak ty pojedziesz do Jabłonia [chodzi o czas, gdy August Zamoyski osiadł w Jabłoniu na stałe ze swoją drugą żoną Manetą z Radwanów], to nawet nie będzie miał kto tobie obiadu ugotować. Pojedzie z tobą Stasia". Bo ja mam na imię Zofia, ale przechrzcili mnie na Stasię i tak już zostało. Pracę rozpoczęłam w 1935 roku.
Z tego okresu pamiętam, że do hrabiego przyjeżdżali różni krewni i znajomi. Przybył np. słynny dyrygent i pianista pan Jan Krenc, jakiś Anglik, redaktor angielskiego pisma wydawanego w Paryżu. (...) Rok później znowu znalazłam się u ciotki hrabiego, pani Poklewskiej. Ale i od niej odeszłam. Wróciłam do siebie do domu. Jednak ona dała znać i prosiła o odpowiedź: czy chcę wracać do niej czy do hrabiego, żebym wybrała. Przyjechałam do hrabiego. Dlaczego? Nie wiem... Żałowałam potem. Wsiąkłam tu tak bardzo, że poznałam człowieka i wyszłam za mąż. On pracował u hrabiego i tam go poznałam. Hrabia mi odradzał: „Stasiu, to nie dla ciebie mąż. Nie idź za tego Władka”. A hrabina zaś mówiła: „Oj, Guciuniu, toż każda dziewczyna chce mieć męża, dom, dzieci...” Wyszłam za Władka i dzięki temu zostałam u hrabiego.
Służba nie narzekała na hrabiego. Bardzo go ludzie lubili. On nie był dla ludzi zły. Nigdy nie udawał hrabiego, tylko był takim równym człowiekiem. Z każdym porozmawiał. Ale jak trzeba było, to potrafił być ostry.(...) Byli i tacy, których odprawił ze służby. Np. taki Krupka czy Iwanowski. Pierwszy był chyba ekonomem, a drugi karbowym, o ile pamiętam. Odprawił ich, bo zauważył, że po omłóceniu i zwiezieniu zboża, brakowało 10 metrów pszenicy. Iwanowski potem nie pracował. Miał dużo dzieci i była u niego bieda. Hrabina po cichu dawała tym Iwanowskim masło ze spiżarki. Hrabia jednak sprawdził kiedyś ile jest masła i zobaczył, że brakuje. Nie mówił tego, ale czułam, że ma pretensje do mnie. Tłumaczyłam więc, że gotuję na maśle i zrobiłam szarlotkę, więc zużyłam dużo masła. Nic nie powiedział, ale wyglądało na to, że mnie posądza o kradzież. On miał pretensje, a ja nie mogłam zdradzić hrabiny... [Zofia Oleksiewiczowa w: „Gościniec” red. P. Łoś, „August Zamoyski i jego Jabłoń”, aut. Paweł Wyszyński, PR RR „Radio dla Ciebie”, 1998 r.]
Wybitny polski rzeźbiarz, August Zamoyski był synem Tomasza i Ludmiły z Zamoyskich z linii węgierskiej. Majątkiem Jabłoń władał Piotr Strzeżewski, za czasów którego był tam drewniany dwór. Potem mieszkali w Jabłoniu Łubieńscy. Syn Amelii Łubieńskiej został wyrzucony z majątku za pomoc powstańcom styczniowym 1863 roku, chronił także unitów, prześladowanych przez carat za to, że nie chcieli przejść na prawosławie. Łubieńskiemu nałożono wysoką kontrybucję, nie miał na jej zapłacenie pieniędzy, więc musiał opuścić majątek. Jabłoń (ponoć za niewielkie pieniądze) w 1893 roku kupili Zamoyscy. August Zamoyski urodził się już w Jabłoniu, który przejął po śmierci ojca w 1935 roku. Zadłużony majątek postawił na nogi. Sprzedał m.in. część ziemi, aby ratować resztę. Jeszcze wcześniej ojciec jego wybudował nowe czworaki dla pracowników, które w dobrym stanie dotrwały do dziś.
August Zamoyski dobrze sobie radził w roli gospodarza, ale jego pasją i zawodem była sztuka - rzeźbiarstwo. Przyjaźnił się z wieloma artystami, których zapraszał do pałacu. Wśród nich wymienić warto Witkacego i Jarosława Iwaszkiewicza [„Dożynki w Jabłoniu” w zbiorze „Podróże do Polski”], który opisał dożynki w Jabłoniu w 1938 roku. Zamoyski w dzieciństwie dużo czasu spędzał w kuźni wiejskiej i u stolarza. W tych spotkaniach biografowie upatrują początków jego artystycznych zainteresowań. Zafascynowany kulturą ludu wiejskiego, chodził nieraz ubrany w chłopskie stroje ludowe tak, że trudno go było poznać. Szanował talenty innych (Józefa Hurko wysłał do szkół, których ten nie ukończył, ale potem strugał w drewnie - ponoć jego prace można jeszcze spotkać na wsi w domach mieszkańców Jabłonia), cenił ludzi pracowitych. Sam pracował dużo i wymagał dobrej pracy od innych. Dla Jabłonian zorganizował przed wojną świetlicę, zakupił 30 rowerów i urządzał wyścigi rowerowe. To on, wyjeżdżając z Jabłonia w 1939 roku w obliczu wojny, polecił zatopić swoje rzeźby w przypałacowym stawie. Artysta, mieszkający już we Francji, chciał je odzyskać. Władza ludowa zgodziła się, ale pod warunkiem, że część z nich pozostanie w kraju. Co też się stało, zabrał je prof. S. Lorentz do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Dnia 6 czerwca 1998 roku tutejszemu Zespołowi Szkół Rolniczych nadano imię Augusta Zamoyskiego. Pamiątkową tablicę odsłoniła żona artysty Helena Zamoyska. Powiedziała wówczas: Jestem ogromnie wzruszona, że mogę uczestniczyć w tak podniosłej i niecodziennej uroczystości. Cieszy mnie, że pamięć o mężu wciąż tutaj żyje. [I. Grabowski: „Jabłoń uhonorował A. Zamoyskiego”: „Słowo Podlasia”, nr 23/1998]
Jest teraz moda na Augusta Zamoyskiego. Ale upłynęło sporo lat, zanim zaczęto tak na dobre mówić, pisać o nim i wystawiać jego prace. Trochę na początku tej fali, ale w gruncie rzeczy już od lat 80. w Jabłoniu o ślady po Auguście Zamoyskim dbała i dba nadal pani Barbara Wikło, którą wraz z red. Pawłem Wyszyńskim poznaliśmy w 1998 roku. Wtedy też odbyło się nagranie z panią Zofią Oleksiewiczową.
W 1994 roku powstała Izba, a teraz w Jabłoniu jest już Muzeum Augusta Zamoyskiego. Prowadzi je nadal pani Barbara Wikło, która tak jak przed laty Jadwiga Tokarska, dzieli się z kim może swoją wielką wiedzą o rzeźbiarzu, jego rodzinie, kobietach, modelkach... Dołączyła do niej p. Irena Mospinek (odkrywczyni powojennych listów Jabłonian do Augusta Zamoyskiego). Razem prowadzą to niewielkie, urokliwe pierwsze i jedyne w Polsce Muzeum Augusta Zamoyskiego.
W związku z wystawą listów mieszkańców Jabłonia do Augusta Zamoyskiego, która to wystawa otwarta została w sobotę 12 lutego br., a czynna będzie do maja 2022 roku, przypominamy to miejsce, chcąc nacieszyć oko i ucho pięknem twórczości Zamoyskiego oraz historiami, które usłyszeć można tylko tam.
O życiu i twórczości Augusta Zamoyskiego oraz o tym, jak się zbiera historie lokalne, w programie mówili: panie Barbara Wikło i Irena Mospinek, kustoszki Muzeum Augusta Zamoyskiego oraz Piotr Czyż, historyk z Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie, doktorant Instytucie Historii UPH w Siedlcach.
[gallery ids="444582,444583,444584,444585,444586,444587,444588,444589,444590,444591,444592,444593,444594,444595,444596,444597,444598,444599,444600,444601,444602,444603,444604,444605,444606,444607,444608,444609,444610"]