Hamlet nieprowincjonalny
W dużych metropoliach, na przykład takich jak Siedlce, sztuka musi nadążać za odbiorcą. Takoż i aktorzy – nie mogą spocząć na laurach… W ogóle nie mają czasem gdzie spocząć, zwłaszcza jak ich wyrzucą z wynajmowanej kawalerki za zaleganie z czynszem.
W takiej sytuacji znalazł się pan Piotr, absolwent policealnego studium aktorskiego w Olsztynie. Tu od razu przytyk do systemu edukacji w Polsce… Otóż żadna uczelnia nie oferuje realistycznego programu zajęć, uwzględniającego wszystkie potrzebne kompetencje. Nie ma na ten przykład na studiach aktorskich przedmiotów zawodowych – unikania podatków, zarządzania długiem, czy choćby tak potrzebnej umiejętności jak wykorzystywanie resztek jedzenia z przedwczoraj.
Na szczęście duże metropolie, na przykład takie jak Siedlce, zawsze są w stanie zaoferować pracę ludziom przedsiębiorczym i zaradnym, nawet jeśli jedyne, co umieją to dramat kostiumowy w kalesonach. Pan Piotr na przykład wykorzystał swoją szansę (oraz monolog z czaszką) w modnym ostatnio postmodernistycznym koncepcie. Co prawda wystąpił raczej w roli z Fredry, tej z magnetyzmem serca… No ale trudno hamletyzować jak kasa się zgadza!