Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. "To pyrrusowe zwycięstwo, jest gorzej, niż było"

  • 09.06.2017 09:26

  • Aktualizacja: 14:13 15.08.2022

- To pyrrusowe zwycięstwo, sytuacja jest gorsza, niż była przed wyborami - tak wstępne wyniki wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii skomentował w "Poranku RDC" Patryk Toporowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Brytyjscy konserwatyści nie będą rządzić samodzielnie. Po czwartkowych wyborach parlamentarnych policzono wyniki w 640 okręgach. Torysi mają pewne 312 mandatów - do samodzielnego uformowania rządu potrzebowaliby 326, a wyniki nie spłynęły jeszcze tylko z 10 okręgów. Labourzyści mają pewne 259 miejsc w parlamencie, szkoccy narodowcy 34, liberalni demokraci 12, a pozostałe ugrupowania 22.

Wyniki wskazują na to, że plan premier Theresy May zdobycia większego poparcia przed negocjacjami w sprawie Brexitu nie powiódł się. Lider opozycyjnych labourzystów w nocy wezwał szefową rządu do dymisji. - Przesłanie płynące z wyników jest takie - premier ogłosiła wybory, bo chciała mieć większy mandat. A ma mniej miejsc w parlamencie, mniej głosów, mniejsze poparcie i mniejsze zaufanie. Moim zdaniem, to wystarczy, aby odejść i zrobić miejsce dla rządu, który będzie naprawdę reprezentował wszystkich obywateli tego kraju - mówił Jeremy Corbyn.



- Premier May liczyła, że wzmocni swoją pozycję negocjacyjną w kwestii Brexitu dzięki temu, że uzyska więcej miejsc w parlamencie. Wydawało się, że jej kalkulacje są słuszne, bo jeszcze w maju, kiedy były wybory lokalne, w wielu miejscach, które był matecznikami innych partii, wygrywali konserwatyści - analizował w "Poranku RDC" Toporowski. Jak ocenił, brytyjska premier się przeliczyła, gdyż okazało się,  że ta większość jest tak nieznaczna, że będzie musiała szukać koalicjanta.

Pyrrusowe zwycięstwo

- To pyrrusowe zwycięstwo, sytuacja jest gorsza, niż była przed wyborami, bo zamiast mieć więcej, będą mieć mniej miejsc w parlamencie - komentował gość audycji. Jak wyjaśniał w rozmowie z Grzegorzem Chlastą, wpłynęło na to kilka przyczyn. - Według mnie to między innymi sprawy związane z terroryzmem. W ostatnim czasie doszło do kilku poważnych zamachów, a premier May wcześniej była po pierwsze odpowiedzialna za bezpieczeństwo wewnętrzne, po drugie dokonała cięć w tym obszarze - w policji, służbach specjalnych - tłumaczył. Dodał, że polityczni przeciwnicy jej to wytknęli, mimo że sami nie do końca byli za ich wzmacnianiem.



W ocenie Toporowskiego, inny możliwy powód to kwestie socjalne. - Od czasów, kiedy konserwatyści przejęli władzę, opieka społeczna jest coraz gorsza, każdego rodzaju benefity są unifikowane w jeden, ale jednocześnie wielkość pomocy systematycznie maleje. Mieszkania stają się zbyt drogie, co też jest przyczyną rosnącego niezadowolenia - wyliczał gość RDC. Zwrócił także uwagę, że w tych wyborach spora część młodych Brytyjczyków postanowiła głosować, w przeciwieństwie do referendum w sprawie Brexitu. - A partie opozycyjne zaproponowały dość rewolucyjne rozwiązania - mówił Toporowski.

Źródło:

RDC, IAR

Autor:

gk