Wiadomości
Udostępnij:
Szeremietiew: oczekiwanie, że sojusznicy nam pomogą, może, ale nie musi być zasadne
-
24.11.2016 08:58
-
Aktualizacja: 14:03 15.08.2022
- Antoni Macierewicz jako minister obrony, mimo jego ostrych sformułowań, postępuje w ramach tego wszystkiego, co dotychczas było - komentował gość RDC. - Przyjęliśmy, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo narodowe, pewien wzorzec, który polega na tym - Polska jest krajem o średnim potencjale, jest zagrożona różnego rodzaju niebezpieczeństwami. Więc żeby się obronić, trzeba mieć wsparcie innego mocarstwa, czyli sojuszników. Teraz tym gwarantem naszego bezpieczeństwa jest NATO i robimy wszystko, żeby nas wspierało, żeby siły NATO były obecne na naszym terenie - wyjaśniał. Jednak - jak podkreślił - w jego ocenie ten wzorzec jest fałszywy i może być w konsekwencji niebezpieczny.
Według Szeremietiewa ważne jest, żeby dostrzec, co się stało w momencie, kiedy wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygrał Donald Trump. - Pojawiły się wątpliwości, czy ta linia wzmacniania flanki wschodniej i gwarancja zapewniania bezpieczeństwa Europy Środkowej przez USA zostanie utrzymana - mówił. - To oznacza, że niepewny jest element wzmacniający bezpieczeństwo, który nie znajduje się w naszych rękach - wyjaśniał. Zdaniem byłego szefa MON, oczekiwanie, że sojusznicy nam pomogą, "może być zasadny, ale wcale nie musi". - A musimy mieć w rękach instrumenty, które nam zagwarantują bezpieczeństwo, nawet kiedy sojusznicy nam nie pomogą - przekonywał.
Jak powinna działać obrona terytorialna?
Dlatego - jak mówił w RDC Szeremietiew - musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co zrobimy w takiej właśnie sytuacji. - Nasza strategia musi rozwiązywać ten dylemat - podkreślił. - Według mojej koncepcji, gdybyśmy mieli tak przygotowane siły, że po mobilizacji mamy 500 tys. osób w obronie terytorialnej, która jest w stanie prowadzić działania nieregularne w rejonach swojego zamieszkania, to nieprzyjaciel wiedząc, że będzie miał taki problem, musi przygotować takie siły, żeby to zneutralizować - komentował. Gość Grzegorza Chlasty zwrócił uwagę, że przyjmuje się, iż do zneutralizowania jednego nieregularnego żołnierza, potrzebnych jest 20 okupantów. - Uważam, że system militarny i strategia obrony mają doprowadzić do tego, aby nie trzeba było prowadzić wojny - tłumaczył.
Szeremietiew dodał, że w Ministerstwie Obrony Narodowej jest wypracowywana koncepcja, która zakłada, że siły obrony terytorialnej będą skuteczniejsze, jak wybuchnie wojna. - To jest poziom operacyjny. I to jest fałszywe założenie. To nie zmienia naszej sytuacji obronnej, nie zniechęca nieprzyjaciela przed uderzeniem na nas. W założeniu czyni, że będziemy się skuteczniej bronić, o ile sojusznicy nam pomogą - ocenił.
Zagrożenie ze wschodu?
Gość "Poranka RDC" odniósł się także do sytuacji za naszą wschodnią granicą i działań Moskwy. - Nie jest żadną tajemnicą, że Rosja jako cel swojej polityki zagranicznej stawia odbudowę supermocarstwa. Elementem tej pozycji w świecie jest nie tylko decydowanie o losach świata, ale także posiadanie tak zwanej strefy wpływów - tłumaczył. Dodał, że chodzi więc o odzyskanie wpływów na terenach, które podlegały Moskwie. - To na pewno Ukraina, Białoruś oraz kraje nadbałtyckie, ale być może też kraje, które są już w NATO, czyli na przykład Polska. Rosja ma pretensje do Zachodu, że nie pozwala jej odbudować tych wpływów. Zaczęła więc używać siły - podkreślił.
Szeremietiew analizował także w audycji sytuację w Kaliningradzie. - Najpierw pojawiły się tam Iskandery, zdolne do przenoszenia ładunków nuklearnych na odległość do 700 km. To są rakiety, które uderzają w cele lądowe. Następnie pojawiły się systemy przeciwlotnicze, które są w stanie strącać cele w przestrzeni powietrznej na terenie prawie całej Polski. A teraz przywieźli rakiety Bastion, które służą do kontroli naszego wybrzeża i zwalczania celów morskich, na przykład zablokowania cieśnin duńskich, żeby NATO nie mogło wejść na Bałtyk - wyjaśniał. Zdaniem gościa RDC, to nie musi oznaczać, że Rosjanie szykują się do wojny z nami. - To oznacza, że stworzyli element, który będzie nas szachował, kiedy na przykład będą chcieli zaatakować inne kraje nadbałtyckie, a wobec których Polska zapowiedziała wsparcie i pomoc - podsumował.
Źródło:
Autor:
gk